sobota, 30 marca 2013

Wesołych Świąt

Życzę wszystkim Wesołych Świąt, smacznego jajka, bogatego zajączka i oby lany poniedziałek był ciepły i nie obfitował w przeziębienia. Względnie życzę widowiskowej wojny na śnieżki ;), a także, żeby prima-aprilisowe dowcipy były udane w ten wielkanocny dzień :)

sobota, 23 marca 2013

Mój pierwszy wpis :)

Witam wszystkich serdecznie :)

Założyłam ten blog, aby móc dzielić się swoimi małymi radościami jakie trafiają się w moim życiu, o moich zainteresowaniach i również miłościach (wspomnianym wcześniej lesie i kotach) i czasem mężu :P
Parę słów o mnie:
Jestem rodowitą poznanianką, kochającą swoje rodzinne miasto i spędzającą w nim większość czasu. Jest to związane z miejscem zamieszkania i pracy. Ale swoje serce mam podzielone na pół. Kocham Trzcinno- jest to osada leśna w Puszczy Nadnoteckiej, gdzie mieszkają moi wspaniali Teście (nie ma tu żadnej ironii), gdzie staram się spędzać każdą możliwą chwilę. Jedyne miejsce gdzie prawdziwie odpoczywam od wszystkiego.
Z wykształcenia pracownik socjalny na etapie zmiany zawodu na leśnika, pracujący w urzędzie.


Moras
Jestem właścicielką (bądź współwłaścicielką biorąc pod uwagę wspólnotę małżeńską) trzech kotów: 8-letniego białego w szare, pręgowane łaty Morasa (tak na prawdę ma na imię Muchomorek, ale krócej się wrzeszczy Moras) i rudo- białego rodzeństwa: Freyi i Freda. Co do własności, czasami mam wrażenie, że to ja im podlegam, bo w końcu bardziej zachowują się jak państwo na włościach niż normalne zwierzaki. Co w niczym mi nie przeszkadza oczywiście i z uwielbieniem poddaję się ich codziennym testom wierności, rozpieszczania, wytrzymałości i pełnienia roli mobilnego biologicznego kaloryfera z funkcją karmienia, ogarniania kuwety, wpuszczania do lub wypuszczania z domu (nawet kilka razy na minutę) i głaskania (szczególnie o 3 nad ranem kiedy kot wrócił z dworu, a tam padało- Fred zawsze musi się na to poskarżyć, ale oczywiście nie przeszkadza mu to spędzania na deszczu kilku godzin, dopóki futro dokumentnie nie przemoknie, a potem hyc do nagrzanego, cieplutkiego łóżeczka, najlepiej pod kołderkę). Ech... 
Lubuję się też we wszelkiej maści owadach i innych żyjątkach, szczególnie leśnych. W sumie krócej by było napisać:  kocham naturę we wszelkich jej przejawach :) Stąd też nazwa blogu, kompilacja mojego imienia i nazwy łacińskiej lipy :) Z lasem mam wiele wspaniałych i mniej przyjemnych wspomnień związanych ze spotykaniem ich naturalnych mieszkańców. Ale to przy okazji.
Z wielkim umiłowaniem hoduję też roślinki, a moją największą dumą jest hoja, która na dniach zakwitnie po 6 latach bycia u mnie. Uwielbiam też storczyki, ale niestety do nich nie mam szczęścia i z uporem maniaka wszystkie mi schodzą w jakiś tragiczny sposób. Jestem w trakcie kolejnej próby uchowania jednego z nich. Jak na razie jest u mnie tydzień i nie przejawia żadnej tendencji do usychania/gnicia/zachodzenia nalotem/ spadania z półki w niewyjaśniony sposób/ po prostu umarcia z nieznanych przyczyn*
*niepotrzebne skreślić
Dodatkowo moim hobby jest wyrabianie biżuterii metodą haftu sutaszu i powoli wprowadzam do tego szeroko rozumiany beading :) Ponieważ dopiero raczkuję w obu tych dziedzinach, nie za wiele mam swojej twórczości do zaprezentowania.
Lubię też książki, szczególnie fantasy, a ulubiony autor to Terry Pratchett i jego Świat Dysku i Andre Norton.
Mam kilka ulubionych filmów, głównie w tematyce fantasy i katastroficznej, ale nie będę bawić się w wymienianie tytułów. Programów telewizyjnych brak, bo brak samego odbiornika TV, czego nie żałuję a wręcz dobrze mi z tym od przeszło dekady.

Trochę ogólnie, miejscami bardziej szczegółowo.
Zapraszam do odwiedzania i życzę miłej lektury :)